Po przedwyborczych, numery powyborcze - pasażerów Szybkiej Kolei Miejskiej w Warszawie

Amator

Kochani.

O co chodzi w tej dyskusji bo znów przestałem rozumieć?

Czy chodzi o pokazanie, że ta ekipa jest bardziej be od tamtej bo zrobili albo nie zrobile tego czy owego?

Jakie to ma znaczenie? Politycy lubią się babrać więc sią ubabrani. Czy my tu na forum także mamy się obrzucać błotem?

Ja również lubię konkrety: co jest źle a co dobrze. A jeszcze lepiej by było jakby za za tymi konkretami następowały propozycje co zrobić by złe zamienić na dobre.

Na razie wczytując się w dyskusję widzę mieszanie szarego z burym i żadnych wniosków co zrobić by polepszyć sytuację.

Ale

Ale

Na Radzie Krajowej Platformy Obywatelskiej w dniu 17.2.2007 r., po Tusku D. i Komorowskim B. przemawiała Hanna G.-W. pokrótce omawiając swoje sukcesy w Warszawie na tle głupoty Marcinkiewicza K. (jestem demokratką - wtrąciła mimochodem). Otóż tenże tylko wprowadził dopłatę 5 zł (zamiast 10 zł przejściowo o czym zapomniała wspomnieć) do karty miejskiej, aby była ważna w pociągach KM, a ona OD RAZU zlikwidowała tę dopłatę (od Nowego Roku). Było to takie proste, a oni nie umieli przez cztery lata (utworzenie skm oczywiście przemilczymy, bo było bez sensu wg specjalistów z PO i wystarczył "wspólny bilet" przecież)! W gazetach - jak sobie przypominam - likwidacja dopłat była zaplanowana na Nowy Rok już za Marcinkiewicza K., ale cóż szkodzi skorzystać z tego, że go już nie ma i się pochwalić - może nikt nie zauważy.
Gazeciarze zresztą wypowiadają się o "wspólnym bilecie" z ostrożnością, bo podstawy finansowe tego posunięcia są kiepskie. Nikt jednak nie zauważa, że mamy do czynienia z wieloletnim procesem, który ma swoje przyczyny nie tylko w głupocie poprzedników i ciągnie się przez kadencje. Po prostu politycy przeginają raz w jedną, raz w drugą stronę, aby ukazać się w glorii wesołych bohaterów-samochwałów, którym hołdy są już składane np. emailami (w przedszkolu dzieci tak też się bawią). W dorosłym życiu nazywa się to kultura dyskusji politycznej! A że jest słaba to już inna sprawa.
Tylko się dziwię, że Hanna G. nie ogłosiła, że jej sukcesem jest zakończenie - nareszcie - remontu tunelu średnicowego i wywieszenie na Dw. Śródmieście tablic "informacyjnych", które zasłaniają "niepotrzebne" pokazywacze klapkowe, na których zapowiada się pociągi. Howgh! (to po indiańsku, jesli ktoś nie wie)

Premo

Zauważ że za rządów Marcinkiewicz SKM jeździła do Woli Grzybowskiej i potem do Sulejówka aby zawrócić. Buractwo sięgało do tego stopnia że chcieli żeby Sulejówek pokrył wszystkie koszty i jeszcze płacił haracz za to że SKM będzie woziła pasażerów. Sukcesem pani Waltz jest rozszerzenie wspólnego biletu o WKD.

Ale

Ja tam nie wiem jakie są przyczyny i skutki finasowe poszczególnych działań. Na pewno z czegoś one wynikają, a Wola Grzybowska musiała być zjawiskiem przejściowym. Czy rozszerzenie o WKD to sukces? Na pewno każdy kiedyś to by zrobił, tym bardziej, że już przed wojną były bilety przesiadkowe na EKD w komunikacji miejskiej. Tak naprawdę to chodzi o kolejność tych działań. Ostatnio był taki zabawny tekst wyliczający "sukcesy" pani Waltz, gdzie zapisano" (chyba ten sam to pisał): rozstrzygnięcie przetargu na dwa pociągi SKM (chyba nie przerwanie go to sukces), zapominając o tym, że dwa dni wcześniej było o ewentualnej likwidacji SKM i "wydzierżawieniu pociągów KM". A dziś: włączyć do ZTM prywaciarskie autobusy i to na linii, gdzie konkurecja autobusów ZTM wykończyła linię S1.... Więc pokojnie z tymi sukcesami. Ale poza tym dobrze, że kolej się włącza, byle na stałe i na solidnych podstawach, bez likwidowania SKM.